Komentarze: 0
Ech, ludzie, chyba się starzeję, budzą się we mnie najróżniejsze instynkty, o które w życiu bym się nie podejrzewala. A może już po prostu fiksuję z samotności w tym Poznaniu ? Nio, ale do rzeczy: ostatnio stwierdzam róże rzeczy, które jeszcze kilka lat temu wydawaly mi się glupie. Ot - zaczynam myśleć : wyjść za mąż za Tommego, mieć śliczną bialą suknię do ślubu, urodzić jego dzieci ( a mówil mi jakiś rok temu qmpel Adaś - Odezwie się w tobie instynkt macierzyński, zobaczysz. No to przyladowalam mu piąchą w plecy :))))) Te myśli to nie jest na razie żadna decyzja, ale... mam je coraz częściej. Zastanawiam się, jakie bylyby nasze dzieci ( imiona mamy wybrane już od roku: Rafal Hubert lub Natalia Andżelika, na wszelki wypadek ;)))). Na pewno mialyby niebieskie oczy, jak my oboje; duże nosy, też jak my, piegi, bylyby niewysokie ( ja 165, Tomek 170 cm ) i nieziemsko chude ( jak po mnie to chude, a jak po Tomciu, to jeszcze chudsze). Ale ciekawi mnie, czy jako maleństwa mialyby czarne loki jak ja, czy proste blond wloski jak on.
W moim domu byloby inaczej, niż w domu moich staruszków - nie chcialabym, żeby moje dzieci uciekaly przede mną, chowaly się w swoich pokojach i ukrywaly swoje życie. W moim domu musialoby znaleźć się miejsce dla naszych rybek, psów i kotów. No, i marzę o koniach, choćby dwóch, żeby jeździć po tych wszystkich polnych dróżkach i lasach, które widać z okna w domu Tommyego. Bo, oczywiście, zamieszkalibyśmy u niego. Czasem już teraz mówię nagle : kochanie, ja wiem, jak kupimy komputer to postawimy go tam, w rogu i ustawimy jakąś kotarę, żeby można bylo pracować i grać spokojnie.
I teraz proszę mi wyjaśnić - te myśli to początki starzenia, chwilowe fanaberie, czy coś jeszcze innego? Bo ja już nic nie wiem, tylko to, że jedziemy z Tomkiem na wakacje w niedzielę i może mi przejdzie to wszystko.